czwartek, 20 marca 2014

#5



- Miło, że nas odwiedziła. - rzekła z uśmiechem, zerkając co chwilę na raczkującą po dywanie April.
- Madi... Wpadła, bo jak zwykle potrzebowała pomocy starszego brata. - odparłem rozbawiony, stojąc w progu drzwi i obserwując, jak siostra macha mi, wsiadając do mojego samochodu.
- Jesteś złośliwy. - stwierdziła roześmiana Madeline, wtulając się w mój bok.
- Tylko szczery. - wyszczerzyłem się i już chciałem skraść jej pocałunek, gdy ogromny huk wzdrygnął podłożem.

Odwróciłem się od ukochanej i ujrzałem wijące się kłęby dymu oraz jaskrawe płomienie trawiące resztki pojazdu, w którym była moja siostrzyczka.

- Jen! - wrzasnąłem panicznie, wiedząc, że tak naprawdę nic więcej nie mogę już zrobić.


Promienie słońca, wpadające przez odsłonięte okno, drażniły swą jasnością me oczy, które odruchowo przymrużyłem, automatycznie się budząc. Siadłem powoli na łóżku i od razu chwyciłem się za głowę, czując pulsujące mrowienie w okolicy skroni. Kiedy nieco doszedłem do siebie, wstałem i ruszyłem na korytarz. W połowie schodów dobiegła mnie rozmowa April z przyjacielem.

- Wujku, tata ciągle śpi... - szepnęła smutno.
- Bo jest zmęczony aniołku. - starał się ją uspokoić. - Jak odpocznie, to do nas zejdzie.
- Ale nic mu nie będzie? - szeptała cicho. 

Postanowiłem tkwić w ukryciu, by poobserwować małą, która rozczulała mnie coraz bardziej.

- Nie martw się. - rzekł ciepło Lou. - Tata jest silny i byle co go nie złamie.

Uśmiechnąłem się, dostrzegając ulgę w bursztynowych oczkach i skierowałem wzrok na wejście, gdy usłyszałem dzwonek do drzwi.

- Biegnę! - pisnęła radośnie April i chciała już ruszyć, kiedy zatrzymał ją Louis.
- Księżniczko, nie pamiętasz, co obiecałaś tacie? - zmarszczył brwi. - Ja otworzę. - skwitował, naciskając klamkę.

Po chwili w korytarzu pojawił się zaspany Horan ze stertą teczek w dłoni. Niezauważony przez nikogo, przystanąłem w progu schodów i przyglądałem się, jak blondyn zagaduje kruszynkę.

- Kim jesteś? - spytała zainteresowana dziewczynka.
- Twoim wujkiem. - odparł z uśmiechem.
- Nieprawda. - pokręciła główką. - Moim wujkiem jest Lou. - wskazała palcem na bruneta.
- Ja też nim jestem. - odpowiedział rozbawiony. - Czy tata mówił ci kiedyś o siostrze, którą miał?
- Ciocia Jen. Tak mówił. Ale ona jest wśród aniołków, tak jak mama. - westchnęła cicho.
- Widzisz, ja kochałem Twoją ciocię i miałem wziąć z nią ślub. To chyba znaczy, że jednak jestem twoim wujkiem.
- Niby tak... - wzruszyła ramionami. - Co tu robisz?
- Widzisz, tak się składa, że pracuję z tatą i muszę mu coś przekazać.
- To przez ciebie tata nie pojechał wczoraj do zoo? - burknęła pod nosem.
- Na to wygląda. - odrzekł pobłażliwie.
- Już Cię nie lubię. - mruknęła obrażona, na co Horan popatrzył na nią zmieszany a ja i Lou zanieśliśmy się gromkim śmiechem. - Tatusiu! - pisnęła radośnie, gdy mnie wreszcie dostrzegła.
- Witaj księżniczko. - uśmiechnąłem się kiedy mała wylądowała w moich ramionach.

Po zapewnieniu dziewczynki, iż nic mi nie dolega, odesłałem ją z Louisem na górę i udałem się z Horanem do salonu.

- Możesz mi powiedzieć, dlaczego przepadłeś jak kamień w wodę w tym cholernym garażu? - burknąłem pod nosem, patrząc na przyjaciela.
- Oj nie wściekaj się. - jęknął. - Ja też popadłem w małe tarapaty.
- Jakoś tego nie widać, w przeciwieństwie do mnie. - mruknąłem złośliwie.
- Goniłem tego gościa. Inny mnie zaatakował i wdałem się z nim w szarpaninę. Potem pamiętam, jak doczołgałem się do auta... A później film mi się urywa. - westchnął i podciągnął koszulę, wskazując zabandażowany brzuch. - Oberwałem nożem. - skwitował.
- Dobrze, że tylko tak się to skończyło. - odparłem zmieszany. - Ale wychodzi na to, że w dalszym ciągu nic nie mamy. - bąknąłem masując swe skronie.
- Dlatego tu jestem. Przywiozłem ci kopie akt. Może ty dostrzeżesz coś więcej niż ja.
- A tobie co zostaje? - uniosłem brew.
- Mi pozostaje skoncentrować się na ostatnich morderstwach i oszacować jakiś rysopis naszego tropiciela.
- Jasne. - mruknąłem niezadowolony, że to mnie przypada większa papierkowa robota.
- A i jeszcze jedno... - rzekł cicho Niall, patrząc na mnie. - Chyba rozpoznałem kolesia, którego goniłem... Nie jestem pewny, ale...
- Oj mów wreszcie. - ponagliłem go zniecierpliwiony.
- Myślę, że to był Zayn...
- Zayn? Wkręcasz mnie. - odparłem zdziwiony.
- Tym razem nie żartuję. - powiedział poważnie. - Sam dobrze znasz jego przeszłość.
- To nie powód, by robić z niego mordercę. odpowiedziałem sucho. - Poza tym on wyjechał zaraz po pogrzebie Madi...
- Albo chce, żebyś tak myślał. W każdym razie uważaj na siebie. I widzimy się w poniedziałek w pracy. - uśmiechnął się delikatnie, po czym wyszedł.

Zrezygnowany odłożyłem papiery na bok i udałem się do pokoju córki, skąd dochodziły radosne piski oraz komiczne warczenie. Wszedłem do środka i wybuchłem śmiechem, widząc obwiązanego zielonymi chustami przyjaciela, który zapewne miał przypominać smoka oraz uwięzioną w twierdzy z poduszek małą księżniczkę, wołającą o pomoc. Rozbawiony chwyciłem kartonowy mieczyk, po kilkuminutowej potyczce powalając "gada" na łopatki.

- Mój bohater! - zawołała wesoło dziewczynka, gdy jednym ruchem zburzyłem jej więzienie i wziąłem małą na ręce.
- To za ratunek należy się chyba jakiś buziak. - wyszczerzyłem się, przytulając córeczkę kiedy ta cmokała mnie w policzek. - Teraz szoruj do łazienki kwiatuszku, szkoda czasu. - poprosiłem April, zabierając się po jej wyjściu za przygotowanie dla niej ubrania.
- Dokąd się wybieracie? - spytał, sprzątając bałagan Lou.
- Na cmentarz, jak co niedzielę. - odparłem krótko, będąc wdzięcznym, że Louis nie ciągnie tematu.

Po przyszykowaniu siebie i April ruszyliśmy w drogę, zatrzymując się jedynie w pobliskiej kwiaciarni.

- Dlaczego zawsze kupujemy tulipany? - mruknęła cicho, gdy podeszliśmy do pomnika.
- Bo mama je uwielbiała. - wyjaśniłem, kładąc bukiet na nagrobku. - Zawsze powtarzała, że to piękne i niedocenione kwiaty.
- Niedocenione? - zerknęła na mnie, wdrapując się na moje kolana.
- Wiesz, zazwyczaj wręcza się ukochanej róże. To tak jakby zwyczaj. Mama lubiła odbiegać od tradycji, dlatego ja kupowałem jej tulipany.

Siedzieliśmy w skupieniu wtuleni w siebie, wpatrując się w malutkie zdjęcie kobiety skrytej pod pomnikiem. Lecz ta wizyta różniła się od poprzednich. Czułem, że nie jesteśmy tu sami. I nie miałem na myśli innych, krzątających się przy nagrobkach ludzi, ani poczucia duchowego wsparcia Madi. Wiedziałem, iż ktoś nas obserwował.

- Chodź April, wracamy. - rzekłem cicho i prowadząc dziewczynkę za rączkę do samochodu, rozglądałem się dyskretnie.

W drodze powrotnej zatrzymałem się przy cukierni, do której zwykle chodzimy po powrocie z cmentarza. Tym razem postanowiłem nie ryzykować i wziąłem słodkości na wynos, zostawiając córkę zamkniętą w aucie. Wyszedłem bocznym wyjściem i tak jak przypuszczałem, natrafiłem na tajemniczego obserwatora. Po dogonieniu go, przywarłem nieznajomego do ściany, ściągnąłem mu kominiarkę i... momentalnie zamarłem.

- Zayn?! - pytałem zszokowany, patrząc w ciemne oczy chłopaka. - Co ty tu do cholery robisz?? I dlaczego mnie śledzisz??
- Bo takie mam zadanie. - mruknął obojętnie.
- Masz mnie sprzątnąć, tak? - spytałem sucho, zaciskając dłonie na jego kurtce.

Zayn był dalekim kuzynem Madeline. Wychował się w domu dziecka, więc po wkroczeniu w dorosłe życie szybko zboczył na złą ścieżkę. Nielegalne wyścigi, dragi, porachunki na własną rękę... No i hakerstwo. Był geniuszem, jeśli chodzi o komputery. Ze względu na to, jaką miał przeszłość, nie przepadałem za nim ale tolerowałem jego obecność w naszym domu, kiedy Madi pomagała mu wyjść na prostą. Była jedyną osobą w rodzinie, która wyciągnęła do niego pomocną dłoń, toteż Malik traktował ją jak rodzoną siostrę. Nie dziwne zatem, że raz prawie mnie zabił, będąc przekonanym, iż to ja przyczyniłem się do śmierci Madeline. Po tym incydencie widziałem go tylko na jej pogrzebie, a potem zniknął na dobre.

- Dla kogo pracujesz? - wycedziłem przez zęby. - To ty mordujesz tych wszystkich ludzi?
- Nie ja. Ale ze względu na te zabójstwa mam cię obserwować. Nic więcej nie powiem, więc mnie łaskawie puść. - burknął, odtrącając me ręce.
- O co ci chodzi? - syczałem, nie dając za wygraną.
- Być może dowiesz się wszystkiego w swoim czasie. Tyle w temacie. - rzekł obojętnie, oddalając się. - Szybko rośnie. - dodał, zatrzymując się i zerkając w moją stronę. - April. I z wyglądu bardziej przypomina ciebie, niż Mad.- szepnął, po czym zniknął za rogiem.

Myślałem jeszcze chwilę o spotkaniu, które dopiero co miało miejsce, nim wróciłem do samochodu i udałem prosto do domu. Zaśmiałem się cicho, gdy April jęczała niezadowolona z powodu braku wujka i ruszyłem do swego gabinetu, gdzie siadłem do przywiezionych przez Horana papierów.

- Tatusiu... - dobiegło mnie ledwo słyszalne westchnięcie stojącej w progu dziewczynki.
- Słucham aniołku. - mruknąłem czule, nie odrywając wzroku od teczki.
- Mogę posiedzieć z Tobą? Będę grzeczna, obiecuję... - prosiła cichutko, zaciskając rączki na trzymanym bloku i piórniku z kredkami.
- Chodź kochanie. - uśmiechnąłem się i posadziłem małą na swych kolanach.

Podczas, gdy April zajęta była rysowaniem, ja łamałem głowę, próbując cokolwiek odkryć. Wtedy mój wzrok padł na rysunek kruszynki.

- Co to jest? - spytałem, zabierając jej kartkę.
- Wąż. - odparła skupiona. - Oddawaj, nie skończyłam.
- Dlaczego rysujesz akurat takiego węża? - uniosłem brew i zaśmiałem się, widząc jej zniecierpliwienie.
- Nie wiem. - wzruszyła ramionkami. - Ale on jest na każdym zdjęciu.

Dopiero dotarło do mnie, że mała miała rację. Na każdej fotografii z miejsca zbrodni był wijący się grzechotnik. Widniał na podpalonej chuście, leżącej między śmieciami. Albo na śladzie w piasku po odciśniętym bucie. Czy jako breloczek, który ostatnio znalazłem.

- Moja mała mądra dziewczynka. - ucałowałem ją w skroń. - Mogę go zatrzymać? - wskazałem na rysunek.

Uśmiechnąłem się, gdy April wyraziła swą zgodę i odesłałem ją do Lou, kiedy usłyszałem jego głos na dole. Sam wyciągnąłem telefon oraz zadzwoniłem do Nialla.

- Znalazłem coś. - rzekłem szybko. słysząc głos blondyna w słuchawce.
- Ja też coś mam. Zaraz podjadę. - odparł krótko i się rozłączył. Po chwili prowadziłem go już do swego gabinetu.
- Spójrz. - powiedziałem cicho, wręczając mu rysunek April.
- Ściągnąłeś mnie, by chwalić się zdolnościami artystycznymi córki? - zerknął na mnie rozbawiony.
- Nie kretynie. - wywróciłem oczami. - Może to ci pomoże. - mruknąłem podrzucając mu breloczek. - Jest na każdym zdjęciu. - wyjaśniłem, widząc jego zmieszanie. - W innej formie, ale to wciąż ten sam wąż. - wskazałem fotografie.
- To jakiś symbol? - spytał, analizując każde moje słowo.
- Grzechotnik. To organizacja, której znakiem jest właśnie to. - pokazałem palcem na narysowanego przez April gada. - Szukałem w naszym systemie, ale nie znalazłem praktycznie nic na ich temat. Jednak możliwe, że to oni zlecają morderstwa naszych ludzi.
- A pro po morderstw... Mam ułożoną chronologicznie listę ofiar. Powinna cię zainteresować. - rzekł poważnie, wręczając mi kartkę papieru.
- Kojarzę te nazwiska.. - mruknąłem pod nosem, analizując rozpiskę, litera po literze.
- Bo pracowałeś z nimi. - skwitował. - Wszyscy rozpracowywaliście dwa lata temu aferę z przemytem broni i narkotyków, które potem zaczęły znikać z naszego magazynu z dowodami. Wszyscy giną w takiej kolejności, w jakiej byli przyłączani do śledztwa.
- To oznacza, że kolejną ofiarą będzie Suse,specjalistka od broni chemicznej.. - westchnąłem, masując dłonią pulsującą skroń.
- A kolejny na liście jesteś Ty... - szepnął niepewnie i wstając, poklepał mnie po ramieniu.

Kiedy wychodziliśmy z gabinetu, natrafiliśmy akurat na kręcącego się po korytarzu Lou. Brunet, widząc zaintrygowanie w mych oczach, wyjaśnił, że szedł tylko po szklankę wody. Ale jakoś nie bardzo mu wierzyłem. Nie głowiąc się nad tym dłużej, odprowadziłem Horana do wyjścia i miałem udać się do pokoju April, gdy usłyszałem dzwonek do drzwi. Sądziłem, iż blondyn czegoś zapomniał, toteż zdziwiłem się nieco, znajdując jedynie aktówkę na wycieraczce.

Jednak to nie była zwykła teczka. Miała ciemnobłękitny kolor...

Papiery, które usiłował ukryć przede mną Carter.

Teraz były w moich rękach.

10 komentarzy:

  1. Nie moge...cudowny ten rozdział,musisz szybko napisać kolejny bo ja nie wytrzymam...tyle akcji...i mam badzieje że Hazz nie da za wygraną i pokona tych...yyy...no tych tamtych od węża...a tak wogule to biedny Horan...oberwał nożem?!...ciesze sie że nic sie nie stało gorszego...
    .
    .
    No kurde nie moge sie doczekać

    @BlueeeLou

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej! Akcja się rozkręca jak widzę i to dobrze, ciekawy ten motyw z grzechotnikiem, wiesz czułam się trochę jakbym oglądała mój ulubiony serial Anatomia Prawdy ha ha.
    W każdym razie zdziwiło mnie to, że Zayn będzie tym złym, choć nie, nie zdziwiło mnie to, on zawsze jest tym złym. Ale nie ważne, w każdym razie ciekawi mnie jak dalej potoczy się akcja.

    Dodałabym jeszcze swoje teorie i w ogóle, ale brat mnie męczy, że chce ze mną serial oglądać (LEDWO MI POZWOLIŁ PRZECZYTAĆ TWÓJ ROZDZIAŁ!)

    @_Sweet_1D_

    OdpowiedzUsuń
  3. Ania? Piszesz tak znakomicie że aż w głowie mi sie nie mieści ! Myśle że to Lou nwm czemu ale to on! oraz April jest genialna jak jej tatuś hehe <3
    @bielejewska bułka xd

    OdpowiedzUsuń
  4. DLACZEGO MÓJ UKOCHANY, PRZESEKSOWNY ZAYN MUSI BYĆ TYM CHŁOPAKIEM Z PRZESZŁOŚCIĄ? PROSZĘ PAŃSTWA GO JEST S K A N D A L ! ! !

    Ok przechodzimy do rzeczy (tak, to miało zabrzmieć złowieszczo)! Nie wiem dlaczego ale coraz bardziej wydaje mi sie, że Lou bedzie miał związek z merderstwem żony Stylesa. Serio wali mi tutaj intrygą na kilometry. Mam nadzieje, że moje przypuszczenia co do Zayna beda pokrywały sie z jego rolą w całej tej opowieści. Ostatnio Horan jakos mi tak podpadał i dalej tak jest, zresztą wszyscy w otoczeniu Stylesa mi podpadaja. Siedze teraz i zastanawiam się który z chłopaków okaże sie tym fałszywym skurwielem i serio obstawiam Lou. Przepraszam alemam takie przeczucie. Zresztą mam wiele teorii ale poczekam z nimi i zobacze jak rozwinie sie ta historia.

    ps. dalej uważam, że Styles powinien miec przygode na jedna noc najlepiej z koleżanką z pracy która sie w nim podkochuje.

    Kocham Cie x

    @rabatkaa

    OdpowiedzUsuń
  5. OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO MÓJ ZAYN <3 WRESZCIE SIĘ POJAWIŁ, JAK JA NA NIEGO CZEKAŁAM <3 Rozjaśnił mi opowiadanie, serio<3 A dam jeszcze więcej serc haha <33333 SEXOWNY ZAYN W OPOWIADANIU !
    Mam nadzieję, że Zayn pomaga Harremu i go chroni. Mam taką nadzieje!
    "Śmierdzi mi"(hahah) w tym wszystkim Lou, ale nie chce zwalac winy na tego słodziaka. Tak cudownie opiekuję się April. Jeszcze bym zlozyla winę na niego a tu buuuuuum - Niall jest wszystkiemu winny, albo ktoś inny :D

    Uwielbiam cię za to opowiadanie,
    czekam na rozdzial kochanie !

    twoja: @adrieenemm

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział oczywiście genialny!
    Pojawił się Zayn! Jak zawsze to ten niedobry, choć mam cichą nadzieję, że jego misja ma na celu pomóc Lokowanemu.
    Horan mnie irytuje, zawsze kiedy Loczek ma zająć się April on się zwala ze stertą papierów. Z drugiej strony zrobiło mi się go żal, ponieważ mogło się skończyć jego życie, ale na szczęście to nic poważnego.
    Louis mnie zaś cholernie intryguje. Niby tutaj taki przykładny wujek, a jednak skrywa jakąś tajemnice.
    April to wspaniała i mądra dziewczynka. To urocze, że pomogła Harry'emu po części w zagadce.
    Harry jako seksowny tatuś jest idealny!
    Czekam na nn i życzę dużo czasu oraz weny :)
    Pozdrawiam, @xAgata_Sz :) xx

    OdpowiedzUsuń
  7. O mamo! Jeszcze takiego opowiadania nie czytalam z Harrym, swietnie piszesz! Dobra skladnia i jezyk a do tego interesujacy pomysl! Na pewno bd czytac :) pozdrawiam, @middleofmyworld

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny! Czekam na kolejne części :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nominowałam Cię do LA :D

    http://wymyslone-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudny rozdzialik...<3 kiedy next?? Czekamm!! :D

    OdpowiedzUsuń