wtorek, 25 lutego 2014

#3

Otworzyłem teczkę z napisem "PILNE" i wziąłem się za pisanie sprawozdań.

- Harry...

Kartka po kartce wertowałem wszystkie analizy, relacje z przeprowadzonych badań i spisane zeznania, by jak najprecyzyjniej wyciągnąć wnioski.

- Styles, mówię do Ciebie. - usłyszałem burknięcie nad swoją głową. Uniosłem wzrok i ujrzałem blond czuprynę oraz wesołkowate, ciemnoniebieskie oczy.
- Niall? Skąd żeś się tu wziął? - uniosłem do góry brew.
- No dzięki stary. - zaśmiał się. - To tak witasz dawno niewidzianego kumpla?
- Oj przymknij się i mów wreszcie, co tu robisz. - zarechotałem.
- Dostałem przeniesienie. - rzekł, szczerząc się. - Od dziś pracujemy razem w A+, więc będziemy się widywać codziennie Loczku. - tłumaczył, a jego cwaniacki uśmieszek nie znikał mu z twarzy.
- Boże.. Za jakie grzechy. - zaśmiałem się, na co Horan również zaczął rżeć. - Czekaj, coś ty powiedział? - dotarło do mnie po chwili. - A+? Kontrwywiad? Stary, przecież to głównie czynna służba, z której dawno zrezygnowałem. Coś pomieszałeś, ja zajmuję się tylko archiwum.
- No właśnie już niedługo. - wtrącił. - Wracam prosto od Cartera, który chce z tobą rozmawiać, jak to ujął "w trybie natychmiastowym".

Słuchałem objaśnień blondyna, choć tak naprawdę od dłuższego czasu pogrążony byłem we własnych myślach.

~ Czynna służba? Przecież wie, dlaczego z niej odszedłem. Chce mnie do niej przywrócić? Nie może mi tego zrobić... Ja nie mogę tego uczynić April...~

- Idź do niego. - mruknięcie Nialla wyrwało mnie z kłębiącego się zamyślenia.
- Pójdę, gdy skończę. - odparłem krótko i wróciłem do opisywania dokumentów. - Stary musi mieć wszystko dokładnie dopracowane. - burknąłem pod nosem.
- Jak uważasz. - odrzekł, posyłając mi delikatny uśmiech. - Może wyskoczymy po pracy do knajpy? - zapytał znienacka. 

Oderwałem trzymany przeze mnie długopis od papieru i ponownie zerknąłem w tęczówki przyjaciela.

-Sam nie wiem. - przyznałem szczerze. - Mam mnóstwo do zrobienia, a chciałbym w miarę szybko wrócić do córki.
- April, tak? - mruknął ciepło. - Słuchaj Hazz, wiem, iż starasz się być przykładnym ojcem, ale jak raz ułoży ją do snu opiekunka zamiast Ciebie, to nic się nie stanie. - powiedział przyjacielsko. - W końcu sam wciąż powtarzasz, że jest z niej wyjątkowo bystra i wyrozumiała dziewczynka.

Uśmiechnąłem się, słysząc jego słowa. Tak, to zdecydowanie o mojej April. Wiem, że rodzic często idealizuje swe dziecko, ale ta mała kruszyna w moich oczach była naprawdę idealna. Całe szczęście wdała się w matkę, po mnie dziedzicząc jedynie swą dociekliwość i jasne włosy.

- Hazz? - do mych uszu dobiegło zniecierpliwione chrząknięcie Horana.
- Muszę iść do starego. - stwierdziłem, zbierając wszystkie pisma i wstając od biurka.

Blondyn pokręcił zrezygnowany głową i wrócił do swego biura, by się do końca rozpakować. Ja natomiast, z plikiem dokumentów pod pachą, udałem się wprost do gabinetu szefa. Miałem już zapukać i wejść, gdy usłyszałem jego rozmowę, chyba z jednym z pracowników, sądząc po tonie głosu i ironicznych odzywkach, jakimi się posługiwał. Niestety ledwo co uchylone drzwi i szum panujący w korytarzach uniemożliwiły mi rozpoznanie drugiego z rozmówców. Jednak udało mi się wyłapać istotne szczegóły z ich konwersacji.

- Kto to do cholery wyniósł? - pytał zdenerwowany Carter, wymachując trzymaną w dłoni niebieską teczką.

~Już wiem kto chce mnie trzymać od niej z daleka.~

- Ja nie wiem.. - odezwał się ten drugi. - To nie moja wina..
- Nie chrzań! - stary coraz bardziej się spinał. - Widzisz ten kolor? - wskazał aktówkę. - Od kiedy akta są składane w kolorowankach? I jakim cudem znalazły się na jego biurku?
- Ja mu ich nie podrzuciłem...
- Gówno mnie obchodzi, kto to zrobił. Ale to Ty masz go trzymać od sprawy z daleka. Chyba, że chcesz opłacać kolejny pogrzeb.

~ Pogrzeb? Pogięło go do reszty? Czego się boisz Carter? Co ukrywasz...~

Setki pytań trawiło mnie od środka. Odskoczyłem szybko od drzwi, gdy niezidentyfikowany rozmówca wyszedł z biura drugim wyjściem a stary skierował się w moją stronę.

- Harry. - rzekł, wykrzywiając usta w fałszywym uśmiechu. - W samą porę, czekałem na ciebie.
- Oto raporty. - rzuciłem obojętnie, wręczając mu akta ostatnich śledztw.
- Dobra robota. - mruknął, przeglądając ich zawartość. - Jednak nie po to Cię wzywałem.
- Chodzi o A+, prawda? - spytałem spokojnie, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Horan widzę się spisał. - powiedział, uśmiechając się głupkowato. - Sprawa jest prosta, od dziś działacie we dwójkę. 
- Tylko, że kontrwywiad to nie moja działka. - starałem się zachować spokój.
- Ale nikt nie zna się na nim tak jak Ty. Niall jest świetnym agentem, ale brakuje mu wtajemniczenia, które Ty mu zapewnisz. - wyjaśnił.
- Wiesz, dlaczego zrezygnowałem z pracy w terenie. - mruknąłem, zaciskając szczękę.
- Tak Styles, wszyscy dobrze znamy twoją sytuację rodzinną, jednak minęły dwa lata. Dość dużo czasu, by się pozbierać.
- Przecież tu nie chodzi o mnie.. - odparłem sucho. - Mam małe dziecko do cholery.
- Trzeba było go sobie nie robić. - zarzucił, szczerząc się cwaniacko a ja musiałem się powstrzymać, by czasem pięścią nie zedrzeć ten uśmieszek z jego parszywej gęby. - Nie jestem od tego, by Cię do cholery niańczyć. Załatw sobie jakąś opiekunkę, mogę Ci nawet polecić jakąś, jak chcesz. Ale wracasz do wykonywania misji i to nie podlega dyskusji.
- Do ch...
- Zastanów się zanim coś powiesz. - zerknął z powagą na mnie. - Wiesz, że mogę załatwić, byś skończył na bezrobociu. Ostatnio wiele osób odpadło i potrzeba nam dobrze wyszkolonych ludzi do wykonywania zadań. Wracasz do A+ Styles.
- To wszystko? - wycedziłem przez zęby.
- Taa.. Jesteś wolny. Radzę Ci nieco odpocząć, bo zlecenie może pojawić się w każdej chwili.

Wyszedłem szybkim krokiem z jego biura i wyładowałem całą swą agresję na stojącym niedaleko koszu.
Miałem szczerą ochotę się wrócić i powiesić za oklapłą męskość na jego cholernym szpanerskim żyrandolu.

- Widzę, że już rozmawiałeś. - nawet nie wiem, kiedy Niall pojawił się obok.
- Ta.. - burknąłem pod nosem. 
- To co piwko? Tam gdzie zawsze? - rzekł z przyjacielskim uśmiechem.
- Zgoda. - mruknąłem i wyciągnąłem telefon.

Całe szczęście pani Hopkins nie miała planów na wieczór i zapewniła zająć się April. Niestety, tak jak przeczuwałem, ta druga była mniej zadowolona z tego powodu.

- Bądź grzeczna kochanie. Tatuś Cię kocha. - mówiłem czule, gdy mała jęczała mi do telefonu. - Śpij dobrze aniołku i zajmij się Madeline do mojego powrotu.

Kwadrans później siedzieliśmy już przy drewnianym stoliku w ledwo oświetlonym pubie. Jednym ruchem wlałem w swe gardło pięćdziesiątkę czystej, którą następnie popiłem kilkoma łykami zimnego piwa.

- Ostro cię wnerwił. - stwierdził blondyn, obserwując moje zachowanie.
- Dziwisz się? - uniosłem brew. - Miałem nigdy do tego nie wracać...
- Taką mamy robotę stary. Carter jest szefem i nie możesz mu się postawić.
- Horan ale tu chodzi o April. - mruknąłem zły. - Została pozbawiona matki, nie mogę ryzykować, że mogłaby stracić również ojca.
- Więc nie daj się zabić. - odpowiedział krótko. - Dlaczego zakładasz od razu najgorsze?
- Cóż, może dlatego, że nie udało mi się ochronić dwóch kochanych przeze mnie  kobiet? - prychnąłem.
- Przecież śmierć Madeline to nie Twoja wina Harry... - odparł cicho. - Stary nikomu nie udałoby się przewidzieć, że jakiś szaleniec zechce roztrzaskać samolot o budynek, w którym akurat pracowała.
- A Jenny? Moja mała biedna Jenny...- westchnąłem. Zrobiło mi się głupio, gdy zobaczyłem smutek w jego oczach. - Niall, ja...
- W porządku. - powiedział cicho. - Mnie też jej brakuje. I żałuję, że nie zdążyłem się jej oświadczyć... Ale dalej twierdzę, że w jej odejściu nie ma ani odrobiny twej winy. Nikt nie wiedział, że w samochodzie jest umieszczony ładunek.
- Horan ale ta bomba była naszykowana na mnie. Moja siostra zginęła, bo pożyczyłem jej samochód, w którym sam miałem zginąć. - westchnąłem i szybko wchłonąłem następną kolejkę.
- To są ciemne strony tego, czym się zajmujemy.. - skwitował smutno.
- Jak ja wytłumaczę April, że będę rzadziej w domu? Obiecałem jej spędzać z nią więcej czasu, a tymczasem muszę wyjechać.. - mruknąłem gorzko, opierając się o blat stołu.
- Chodź, odwiozę Cię. - rzekł ciepło i wstał z krzesła. dopiero wtedy do mnie dotarło, że przez cały wieczór nie zamoczył ust w alkoholu.
- Dzięki. - odparłem cicho i udałem się za przyjacielem.

Pogrążony w zamyśleniu nawet nie wiem, kiedy znalazłem się w domu. Podziękowałem opiekunce za zajęcie się April i ruszyłem do pokoju córki. Uchyliłem drzwi i z uśmiechem wpatrywałem się w moją śpiącą kruszynę.

- Tatusiu.. - jakiś zlękniony szmer uciekł przez sen z jej ust.
- Ciii... Jestem tutaj księżniczko. - szepnąłem czule, pochylając się na łóżkiem i składając delikatny pocałunek na czole małej.

Kiedy upewniłem się, że koszmary opuściły April udałem się wprost do sypialni i gwałtownie opadłem na łóżko. Byłem potwornie zmęczony a mimo to nie mogłem zasnąć.


- Skończ z tym wreszcie... - prosiła, gładząc się po swym zaokrąglonym brzuchu.
- Madeline, to nie takie proste odejść ze służby. - tłumaczyłem cierpliwie. - Muszę wykonać ostatnie zadanie. Przyrzekam, że po tym zmienię pracę. - przytuliłem ukochaną do siebie.
- Błagam Harry, przynajmniej na siebie uważaj... - szepnęła cicho. - Ja potrzebuję męża... A ona  będzie potrzebować ojca.
- Ona? - uśmiechnąłem się na jej słowa.
- Tak ona. To będzie dziewczynka... - odparła czule. - Obiecaj...

Wtuliłem plecy Madeline w swój tors kładąc dłonie na jej podbrzuszu.

- Nic mi się nie stanie, obiecuję...
______________________________________________________

Tak w ramach wyjaśnienia - w poprzednim opowiadaniu przyzwyczaiłam Was to w miarę długich rozdziałów i gdy napisałam jeden krótszy, niektórzy mieli jakby "pretensje". Dlatego zmieniam strategię. Teraz rozdziały będą różnej długości, gdyż będę je kończyć w momencie, który uznam za stosowny.
I głupio mi przypominać, że komentarze są naprawdę ważne, bo motywują do pisania, więc jeśli czytasz to opowiadanie, to  zostaw po sobie jakikolwiek ślad...

Tyle ode mnie.

Love xx
Anna.

7 komentarzy:

  1. ale dostaniesz w łeb! rozdział jest dobry, powinnaś byś z niego zadowolona! jeszcze raz zaczniesz narzekać to przysięgam, że Styles nie będzie miał litości, hue hue hue (to był złowieszczy śmiech xd)

    Jebany Osama musiał akurat w budynek w którym pracowała? Ugh! Kocham to ff i czekam na 4!

    kocham Cię, @rabatkaa x

    OdpowiedzUsuń
  2. wiesz , ze masz talent i zawsze mi sie twoje wypocinki podobają ! I drogą PANNO Styles ! Ten rozdział jest dobry i zgadzam sie z osobą powyżej ! Powinnaś być z niego zadowolona ! Ja akurat nie narzekam na długości rozdziałów NAJWAŻNIEJSZE ZE JEST CO NIE i co za debil akurat trafił w budynek samolotem w którym żona styless pracowała ? Dobra ja juz nie przynudzac xD pozdrawiam @bielejewska bułeczka sezamowa ! x

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, wróciłam do domu i wreszcie przeczytałam! Najbardziej w tym wszystkim szkoda mi April biedna dziewczynka. Sory że to powiem ale mam nadzieję że sprawisz jej nową mame która będzie dla niej równie dobra :D

    @ewelina_697

    OdpowiedzUsuń
  4. Ekhem...

    Więc pamiętaj, że długość rozdziałów nie jest ważna, gdyż po prostu czasem TRZEBa (tak czasem tak trzeba) zakończyć w takim momencie, aby utrzymać innych w napięciu. Po za tym w książkach też każdy rozdział jest różnej długości. Pamiętaj przede wszystkim, że pisanie ma być PRZYJEMNOŚCIĄ, a nie OBOWIĄZKIEM.
    Ogólnie nie uważam, że sknociłaś, po prostu nic się NA RAZIE nie dzieje i może dlatego ci się wydaje, jednak nie można od razu wydać całą tajemnicę.

    Więc czas na moje rozmyślania.

    Wiedziałam, że będzie coś z samolotem, było w zwiastunie hehehe. No i myśle, że to serio będzie laska, która chciała być ze Stylesem, ale on ją odrzucił i jest tancerką w klubie nocnym. A może to jakaś mafia? Wiesz laska-tancerka-niezadowolonazfaktużeniejestpaniąStyles chciała się zemścić swoją mafią.
    I przypadkiem ktoś zabił jego siostre, której miał się Niall oświadczyć i popadł w depresje. EJ EJ EJ MOŻE LIAM JEST MAFIOZEM? :O O.O no, bo patrz nikt go nie podejrzewa? I pewnie będzie z nimi.... zapomniałam że Liama nie ma w opowiadaniu soł klołs XD

    Dobra inna teoria, znaczy ta sama tylko bez mafioza Liama, no i ona będzie chciała zabić April lub nie! Ona ją porwie i powie, że to byłoby jej dziecko, a Harry dostanie list że musi ją odkupić, znaczy dać okup. Ale oni pójdą na ratunek czy coś.

    Dobra lepiej nie myśle, lepiej pójdę zrobić ten angielski, a nie daje ci teorie nie z tej ziemi.


    Czekam na ciąg dalszy i życzę weny.

    @_Sweet_1D_

    OdpowiedzUsuń
  5. O kurde?! Ona zginęła w tym zamachu? Nie wierzę! Zaskoczyłaś mnie! TY JESTEŚ GENIALNA! Miałaś jakieś wątpliwości co do rozdziału? Głupia! Jest cudownie, jak zawsze! Nie można przecież od razu wszystkiego zdradzać!
    Biedny Nialler :( Chciał się oświadczyć Jenny! Ciesze się, że razem pracują!
    Szef Hazzy coś ukrywa! Tom mi tu śmierdzi!
    Coś mi się wydaje, że Zayn odegra tu czarny charakter Nie wiem dlaczego, bo jeszcze nawet nie pojawił się w opowiadaniu haha

    Mówiłam juz, że kocham malutką April? JEST TAKA SŁODKA! Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału! <3
    twoja: @adrieenemm

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawa jestem jak dalej się potoczy historia więc czekam na następny niecierpliwie :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Najlepsze ff ever
    No po prostu uwielbian
    "Ty bogiem twój fanfic nałogiem"
    Haha tak sobie ułożyłam
    Kocham xx
    @BlueeeLou

    OdpowiedzUsuń